sobota, 8 stycznia 2011

Szkolenia z reguły nie działają



Rynek szkoleń przechodzi obecnie swój złoty okres, głównie za sprawą całej masy fundacji oferujących zdobywanie kompetencji praktycznie każdej grupie zawodowej i społecznej. Powodów do radości z tego powodu jest co najmniej kilka.

 

Po pierwsze rozwój uczestników szkoleń – jaki by on nie był. Jedni rozwijają się poznając nowych ludzi na szkoleniach, inni zdobędą cenne inspiracje, jeszcze inni zdobędą kwalifikacje (choć z tym bywa różnie). Drugą bardzo ważną zasługą darmowych szkoleń jest przełamanie nawyków ludzi wynikających z bierności zawodowej. Jeśli ktoś pracował całe życie w fabryce, na pewno ostatnią rzeczą o jakiej myślał po pracy było rozwijanie kompetencji miękkich, zdobywanie nowych kwalifikacji itp. Trzecia rzecz to wyrobienie nawyku, który pozwala ludziom upominać się o swoje. Polacy, jak mało który naród po 1989 pozostali w atmosferze społecznego strachu i przekonania, że trzeba cieszyć się tym, co jest, bo zawsze może być gorzej.

Szkolenia mają to do siebie, że nawet jeśli nie uczą nas czegoś nowego, to chociaż powinny zasiać w nas chęć do dalszego pogłębiania jakiejś wiedzy. Tylko zastanawiam się, czy odbiorcy efs-owskich szkoleń nie koncentrują się bardziej na samym fakcie udziału w szkoleniu. Jest jakaś niesamowita magia w kartce papieru z logo EFS i napisem ZAŚWIADCZENIE na środku i pieczątką organizatora na dole, prawda?
Oczywiście, dobrze mieć potwierdzenie, że w ogóle uczestniczyło się w szkoleniu. Na pierwsze rozmowy rekrutacyjne nosiłem nawet teczkę ze wszystkimi możliwymi zaświadczeniami, jakie udało mi się zebrać. Wiesz jaki był efekt? Dokładnie taki, że nikt nawet nie spytał o to, co wyniosłem z takiego szkolenia. Rozmowa o doświadczeniu zdobytym na szkoleniu kończyła się na pytaniu, kto je organizował. I tyle.
Masz pomysł dlaczego tak się dzieje? Według mnie, jeśli mówisz że uczestniczyłeś w szkoleniu zorganizowanym przez fundację X i masz na to zaświadczenie, jest tak samo wiarygodne, co nic. Fundacje powstałe dzięki funduszom EFS działają jak każda inna organizacja posługująca się zewnętrznym budżetem, często kierują się kryterium taniości, a nie jakości szkoleniowca. Zastanów się – co Ci po zaświadczeniu, które wydaje człowiek, który przeczytał jedną książkę więcej od Ciebie na dany temat. Dobrym sposobem na weryfikację jakości szkoleń jest znalezienie ośrodka, który wystawia certyfikat z danej dziedziny. Jeśli Twój potencjalny szkoleniowiec ma akredytację z takiego ośrodka, jest on warty zainwestowania Twojego czasu i pieniędzy.

Inną dziedziną szkoleń są te prowadzone przez wieloletnich praktyków danej dziedziny. Szkolenia sprzedażowe na pewno będą równie wartościowe, jeśli poprowadzi je menadżer z wieloletnim stażem pracy, jak i profesjonalny trener (który de facto powinien mieć cokolwiek wspólnego z zawodem handlowca, jeśli jest rzeczywiście profesjonalistą). Jeśli natomiast chcesz nauczyć się pisać projekty unijne, to powiem Ci coś z własnego doświadczenia – unikaj szkoleń z tego zakresu jak ognia. Sam byłem na kilku takich spotkaniach i jak przyszło do samodzielnej pracy, nie wiedziałem od czego zacząć. Jeśli naprawdę chcesz się nauczyć pisać projekt, to lepiej poszukaj praktyk/stażu lub firm, które robią to na co dzień za pieniądze. W przeciwnym wypadku szkolenia to strata czasu.


Szkolenia niosą za sobą kolejny problem, a jest nim ewaluacja. Ponieważ jestem absolwentem socjologii mogę się w tym temacie wypowiedzieć, jako ekspert. Ewaluacja najczęściej wiąże się z jakąś oceną. Oceniając szkolenie najczęściej chcemy uzyskać informacje, czy spełniło ono oczekiwania beneficjentów oraz czy wiedza, którą nabyli została wykorzystana w życiu zawodowym. To tak w telegraficznym skrócie.


Logicznie rzecz biorąc najbardziej obiektywną ewaluacją będzie ankieta przeprowadzona kilka miesięcy po szkoleniu – beneficjenci nie są już zaślepieni nawałem tajemnej wiedzy, powracają do swojej szarej rzeczywistości i wtedy można mierzyć faktyczne efekty szkolenia. Jednak firmy szkoleniowe (lub fundacje) najczęściej chcą uwiarygodnić swoje metody poprzez ewaluację ostatniego dnia szkolenia. Pozwól, że nie będę komentował tych metod.

Dlaczego uważam, że szkolenia zasadniczo nie działają? Bo ich odbiorcy nie chcą stosować wiedzy w nich zawartej. Fakt, ludzie nabyli nowy nawyk, dzięki szkoleniom unijnym – nawyk korzystania ze szkoleń i rozwijania swoich umiejętności. Tylko samo pójście i siedzenie na szkoleniu na nic się zda, jeśli chcemy wyjść tylko z nic nie wartym świstkiem.

Siłą szkoleń jest ich implementacja w naszym własnym podwórku. Poważni trenerzy zainwestowali spore pieniądze, żeby móc przekazać Ci część swojej wiedzy. Robię tak i ja – jeśli tylko nadarza się okazja testuję wiedzę z ebooków i nagrań o marketingu, promocji i zarządzania. Zaczynam od znajomych, którzy prowadzą większe lub mniejsze działalności i staram się co jakiś czas podrzucić jeden lub dwa pomysły, o których usłyszałem/przeczytałem. W żadnym wypadku nie kupuję książek, nie szkolę się po to, by odłożyć na później jakieś zasadnicze działania.

Szkolenie nie zadziała, jeśli nie będziesz chciał, żeby zadziałało. Nawet, jeśli jesteś podekscytowany nową wiedzą, jaką uzyskasz, postaraj się ją usystematyzować. Nie nastawiaj się na to, że użyjesz wszystkich wskazówek szkoleniowca, wybierz najpierw 2 -3, które wydają Ci się najbardziej realne, ale przede wszystkim wykonalne.

Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę samych naprawdę owocnych szkoleń.

Do usłyszenia później

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz